środa, 15 czerwca 2011

mieszkamy w garażu

Kiedy ponad rok temu wprowadzaliśmy się do naszego nowego mieszkanka, wydawało nam się, że trzy pokoje z aneksem kuchennym w zupełności wystarczą dla trzech człowieków i koty. Nic bardziej mylnego! Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i chce więcej. Garderoby na ten przykład. Spiżarni. Pokoju do pracy. Pokoju do czytania. Pokoju do kichania, chciałoby się powiedzieć ;-) Tarasu albo jeszcze lepiej - ogrodu. I tak dalej. Ciekawe, kto by to urządził i kiedy, skoro do tej pory istnieją niezagospodarowane obszary naszego skromnego eM ;-) Jednakże nasze potrzeby, dorosłych, okazały się niczym w porównaniu do potrzeb Najmłodszego. Najmłodszy bowiem dysponuje pokaźną ilością ulubionych dudu*, a dudu, jak wiadomo, wymagają sporo przestrzeni. No i rozpychają się drzwiami, kołami, bagażnikami, wywrotkami i co-tam-jeszcze-mają, włażą pod nogi, (najczęściej kiedy człowieka akurat jeszcze nie całkiem rozbudzona pomyka z zamkniętymi oczami do kawowej machinerii), włażą na półki, do wanny i w ogóle - gdzie ich jeszcze nie było! Tak więc czas przyznać - mieszkamy w garażu. Dzięki wam, o dudu, za gościnność ;-))







 * dudu - w narzeczu Najmłodszego wszystko, co ma koła ;-)

1 komentarz:

  1. Świetny tekst :-) i znane mi przedmioty.
    Ale miło!

    OdpowiedzUsuń