Jako, ze na zakwas do chleba muszę jeszcze chwilę poczekać (poprzedni poniósł śmierć z rąk mojej mamy, podczas naszych wakacji: "dziecko, coś ci się w lodówce psuło, wyrzuciłam"... achaaaaaaa... ;-))), postanowiłam wyprodukować coś, na co od dawna miałam wielką ochotę: domowy jogurt. Artykuł Beaty z Lawendowego Domu, dodatkowo zdopingował mnie do działania, więc oto jest, król mojego dzisiejszego drugiego śniadania ;-) I mimo, ze ukwasiłam mleko kupnym jogurtem, to mój jogurt i tak był o niebo lepszy! I tak sobie myślę, ze następnym razem odparuję mleko tak, jak robią to Beata i Lubo i wtedy to juz w ogóle będzie IDEAŁ :-) W Lawendowym Domu przeczytacie takze o tym, gdzie kupić specjalne kultury bakterii jogurtowych i kefirowych, jeśli nie chcecie uzywać jogurtu kupnego :-) Ja do produkcji kolejnej partii uzyję tego jogurtu, który wyprodukowałam wczoraj :-) Chyba powinno się udać? :-))
Przepis (wg Lepszego Smaku)
Litr mleka (najlepiej nie UHT - zwróćcie uwagę na opakowanie; ja kupuję w mlekomacie) podgrzalam do temperatury ok 50 st C (test na palec - wkładamy, raz, dwa, trzy, jak jest bardzo ciepłe, ale jeszcze nie uciekliśmy z wrzaskiem to znaczy, ze mozna zestawiać z palnika ;-)).
Do mleka dodałam jogurt naturalny Piątnicy (trzeba zwrócić uwagę na opakowaniu jogurtu, czy nie ma tam zadnych zagęstników i mleka w proszku) - 1 kubeczek i porządnie wymieszałam, po czym rozlałam do słoiczków, zakręciłam, opatuliłam w ciepły, wełniany koc i tak zostawiłam w spokoju na kilkanaście godzin :-))
Potem hop! do lodówki i gotowe :-))
Pyszka, mówię Wam!