wtorek, 27 marca 2012

czego chwytają się zdesperowani męzowie czyli gdzie wywieziono marudę ;-)

Tak, jak wspomniałam juz w notce o Brynku, gdzieś pomiędzy samym pałacem a gospodarskimi zabudowaniami postanowiłam, ze będę miała zły humor ;-) Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Buuu, wszystko jest bez sensu, jaaaaa jestem bez sensu, taaaaka jesteeeem brzy-yyyy-yyydkaaaaa, coooo??? i głupiaaaaa? hyyyyy, jak to głuu-uuu-uuu-piaaaa?  Jaaa chcę do doo-oo-ooo-muuuu! 
No to pojechaliśmy. Tyle, ze trochę inną drogą niz zwykle. Łypałam przez szybę załzawionym okiem, az w końcu wyłypałam: Hę?! Częstochowa? ze jak?! Widocznie mój mąz doszedł do wniosku, ze jak mi Matka Boska Częstochowska nie pomoze (albo jemu, hehehe), to juz nic. Chociaz on twierdzi, ze to był zupełny przypadek, ze akurat  tam dojechaliśmy. Taaa, jasne! A tu mi kaktus... Przez przypadek zamiast w Katowicach znaleźliśmy się na Jasnej Górze ;-))) 



No cóz... Nie jesteśmy  szczególnie religijni, ale widać mężowie miauczących zon bywają za to mocno zdesperowani ;-) W każdym razie - pomogło, tyle Wam powiem ;-))))


A Jasna Góra jest naprawdę pięknym i wyjątkowym miejscem i warto się tam wybrać, nawet bez intencji i w dobrym humorze ;-) 

poniedziałek, 26 marca 2012

czwartek, 22 marca 2012

Czy Brynek ma rynek? :-)

nasuwa się od razu takie pytanie :-)) No cóż, nic mi o tym nie wiadomo :-) Ma za to całkiem nieźle zachowany eklektyczny pałac, wpisany do rejestru zabytków, i w związku z tym, bez względu na to czy Brynek ma ten rynek czy tez nie, zdecydowanie warto się tam wybrać! Na przykład przy okazji wycieczki do Tarnowskich Gór :-) Albowiem Brynek w powiecie tarnogórskim właśnie leży, pośród malowniczych lasów, w których chętnie odpoczywają zmęczeni industrialnym krajobrazem Górnoślązacy ;-)  A w samym pałacu kształcą się przyszli leśnicy!
Historia budowli, podobnie, jak wielu innych tego typu założeń na Śląsku,  wiąże się znanym tu rodem Donnersmarcków, wywodzącym się, nawiasem mówiąc, ze słowackiego Spiskiego Czwartku (niem. Donnersmarkt). Co prawda to nie Donnersmarckowie wybudowali pałac, ale dość szybko przeszedł on w ich ręce, a jak już przeszedł (na początku XX wieku) to wyremontowali swoją nową chałupę z takim rozmachem, ze szybko przestała w czymkolwiek przypominać pierwowzór. Kosztowało to drobne trzy miliony marek w złocie ;-)


Niestety (albo i stety, hehe!) nie mam dla Was zbyt wielu zdjęć z Brynka, a te, które mam, też pozostawiają wiele do życzenia. Powód jest bardzo prosty i myślę, ze dla żadnej kobiety nie będzie niczym dziwnym ani wyjątkowym: otóż gdzieś pomiędzy  pałacem a zabudowaniami gospodarczymi spadła na mnie znienacka myśl, żżycie jest do luftu, a ja jestem taaka brzyyyyydka i gruu-uuu-uuubaaa, chliiiiiip! No i było po zawodach :-) Kiedy mi przeszło, Brynek był już dawno ża nami, a my sami dojeżdżaliśmy do... A, to będzie kolejna opowieść - dokąd wywiózł mnie mój mąż ;-)) Nie zgadniecie! :-)))))) 


Wracając do pałacu ;-) Wnętrza zachowały się bardzo słabo, dość powiedzieć, że Brynek został swego czasu zwizytowany przez Armię Radziecką, która wywiozła stamtąd coś więcej niż tylko wspomnienia.


Obok pałacu, zachowały się  zbudowane z klinkierowej cegły pomieszczenia gospodarczo - folwarczne, w tym wieża zegarowa, która jest jednocześnie wieżą ciśnień oraz ujeżdżalnia, w której obecnie młodzież szkolna gra w kosza i fika na materacach ;-)


Wiosna to dobry czas na odwiedziny w Brynku :-) Pałac otoczony jest dużym parkiem, na którego terenie znajduje się ogród botaniczny z alpinarium i roślinami leczniczymi. Może mają coś na wiosenne zmęczenie...? :-)


środa, 21 marca 2012

Co było, gdy nas nie było ;-)

Achh, takie tam :-) Tu i tam, tam i tu... A szczegóły - wkrótce!
Tymczasem pozdrawiamy wiosennie :-) Nareszcie!