środa, 6 czerwca 2012

Wspomnienia z majówki czyli poślizłam ;-))) się byłam trochę z tym Sandomierzem!


Oj, pamiętam, ze obiecałam małą fotorelację z Sandomierza, a tu kicha! Ale juz, juz, wszystko MAM i chętnych do Sandomierza zapraszAM, ze tak sobie rymnę, chcąc ukryć lekkie zawstydzenie ;-)  Był gorący trzeciomajowy dzień i zupełnie niespodziewane przez nas tłumy turystów. No, moze nie było takiego tłoku, jaki potrafi być w Kazimierzu, ale obiadu nie zjedliśmy - nie było miejsc :-) Serial o pewnym księdzu - detektywie (którego sama bardzo lubię! tylko nie mówcie nikomu;-)) zrobił swoje! ;-)








Prosimy o nieregulowanie odbiorników:


Obiadu co prawda nie udało się zjeść, ale kawę wypić i owszem ;-) Aczkolwiek niektórzy bardziej niz własną szklanką interesowali się cudzymi kapeluszami :-)


Upał stawał się nie do zniesienia. Na chwilę ochłodził nas krótki rejs po Wiśle, ale powrót do miasta znowu dał się nam we znaki. Postanowiliśmy uciec z tej patelni w bardziej przyjazne miejsce, oferujące chłodne mury, cień drzew i, jak się potem okazało, wielką burzę z jeszcze większym deszczem ;-)


W Baranowie Sandomierskim byłam wcześniej tylko raz i tylko przejazdem, a właściwie... przepływem ;-))  Dysponowaliśmy wtedy jedynie prostą nawigacją w telefonie, pani miłym głosem oznajmiała: kilometr. prosto. za. 300. metrów. w. prawo. dalej. prosto. za. 500. metrów. w. lewo. dalej. płyń. promem. I na ekraniku wyświetlił się wielki statek. Hhhhyyyy, trzeba było widzieć nasze miny! Ale popłynęliśmy! :-))))))
Tym razem jednak nigdzie nie musieliśmy się przeprawiać i mogliśmy spokojnie obejrzeć słynny Mały Wawel z przełomu XVI i XVII wieku :-)


W baranowskim zamku kręcone były sceny m.in. do Czarnych chmur i Barbary Radziwiłłówny.  Scenerie te wpadły równiez swego czasu w oko towarzyszowi Cyrankiewiczowi, który przyjeżdżał tu z Niną Andrycz, urządzając sobie przy okazji z trasy Warszawa - Baranów tor wyścigowy. Wieść gminna niesie, ze ochrona nie była w stanie za nimi nadązyć. O milicji nic nie wiadomo ;-))))



Kiedy my zblizaliśmy się do zamku, do nas zblizała się burza. Największą ulewę przeczekaliśmy na dziedzińcu, a kiedy w końcu niebiosa się nad nami zlitowały, pognaliśmy świńskim truchtem do samochodu, zaparkowanego jakies kilkaset metrów dalej :-)



A w jednej z kolejnych relacji: gdzie nas wyniosło na drugi dzień po powrocie z Roztocza i dlaczego. A nie, wyjaśnienia "dlaczego" nie będzie, bo właściwie sama nie wiem, co nam odbiło ;-)))

Miłego weekendu! Czy macie wolny piąteczek ? :-)

15 komentarzy:

  1. Warto było czekać :), lubię Twoje relacje pełne optymizmu i pięknych kadrów, krużganki przecudne, oj, widzę coraz bardziej, żeś Ty z mojej bajki, może się wymienimy regionem na parę dni:)?, a że miejsc nie było do obiadowania to cieszy, że Sandomierz za sprawą ojca jak paryski bar za sprawą Amelii odżył :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jo :-))) A kto wie, kto wie? :-))) Tylko nie wiem, czy nasza okolica byłaby dla Was atrakcyjna ;-)))
    A z tym ruchem w Sandomierzu masz rację - niby człowiek wolałby więcej przestrzeni, ale turyści są miastu bardzo potrzebni, zwłaszcza w obliczu tego, co działo się tam w ostatnich latach.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym żeby przewodniki były pisane w takim stylu jak Ty Agnieszko piszesz notki!
    Zachęcająco, ciekawie i tak po "ludzku" :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, to jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie mogłam przeczytać :))))) dziękuję!!!

      Usuń
  4. W Sandomierzu chyba zawsze są tłumy i tego nie lubię, ale Twoja fotorelacja jest fascynująca i klimatyczna.

    Ja mam piątek wolny;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, no widzisz, a ja pamiętałam pusty Sandomierz sprzed wielu lat, moze dlatego tak mnie te tłumy zaskoczyły :-)) Dziękuję za miłe słowa :-)))) I zyczę dobrego długiego weekendu!

      Usuń
  5. Sandomierz, to piękne miasto. Dzięki twoim zdjęciom wróciłam do niego, choćby wirtualnie. Wpadłam na twój blog przez zupełny przypadek. Spodobało mi się i czy nie masz nic przeciwko bym została na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moniko, witaj :-)) Dziękuję za komentarz i bardzo mi milo, ze chcesz tu do mnie zaglądać :-)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnieszko, witam bardzo serdecznie.
    Pokazałaś dwa cudowne miejsca w których o pierwszego spojrzenia...zakochałam się.
    Sandomierz, jest jedną z najpiękniejszych perełek jakie widziałam. Jeżeli pozwolisz, zachęcona Twoim przepięknym blogiem, będę wpadać...
    Umieszczę go w swoich "ULUBIONYCH BLOGACH".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Łucjo, dziękuję pięknie i witam na moim blogu. Bardzo mi miło, ze zechciałaś zostać tu u mnie na dłuzej :-)
    zajrzałam tez na Twojego bloga i co widzę na pierwszy rzut oka? Pszczynę! :-) Bardzo lubię i zaraz u Ciebie pobuszuję :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  9. Aga, bardzo fajna relacja. W Sandomierzu byłam kiedyś przy okazji spływu kajakowego :)
    Piątek pracujący.

    Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu, dzięki! Oj, wybrałabym się na spływ :-)
    Miłego piątku pracującego :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, słowa i zdjęcia.
    Piątek to 2+1, także będzie głośno:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Heidi :-))) Dziękuję za miły komentarz :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba wpadłam w "piłkoszał" ;), bo tyle mnie u Ciebie ominęło ale nadrabiam teraz łapczywie. Aga ! Piękne zdjęcia i efekt taki, że zastanawiam się co ja w tej chwili robię w domu przed kompem, powinnam już być w Sandomierzu czy Baranowie ! Powinnaś zostać Ambasadorką Miejsc Wartych Zobaczenia !

    OdpowiedzUsuń