poniedziałek, 20 lutego 2012

Właściwie to miałam pisać o czymś innym...

... ale znowu siedzę w kuchni ;-) Tym razem jednak nie będę gotować, tylko pokazywać, hehe :-) Chociaż prawdę mówiąc, nie przewidywałam na blogu wpisów wnętrzarskich, bo dekoratorka ze mnie marna, a w internecie aż roi się od ładnych i pomysłowych wnętrz. Nasz plan był prosty: ma być wygodnie i na tyle ładnie (dla nas), żeby chciało nam się wracać do domu ;-) Wystarczy :-) Oczywiście, jak wielu innym, podobały mi się jasne skandynawskie ekownętrza, ale jako ze szybko stały się bardzo modne i nastąpiło pospolite ruszenie na białe meble, porzuciłam pomysł aranżacji w tym stylu. Podobają mi się jednak nadal! U kogoś :-)))

Swoją kuchnię pokazuję na prośbę pewnej miłej Blogowiczki (Blogerki?) :-) I nie tyle o samą aranżację tu chodzi, bo ma owa Blogowiczka (Blogerka?) zupełnie inny pomysł odnośnie wyglądu swojej kuchni, ile o to, co udało mi się zmieścić na mikroprzestrzeni mojego aneksu :-) Bo ja tu: kuchnia i kuchnia, a tak naprawdę to mały aneksik jest :-) No i zmieściłam (a właściwie mój mąż zmieścił ;-)) całkiem sporo, i to niewielkim kosztem, albowiem udało nam się prawie idealnie wpasować tam meble z IKEI (polecam ich planner - super!). Kupiliśmy tez jeden dodatkowy front, który po odpowiednim docięciu posłużył jako wypełnienie ewentualnych szpar powstałych pomiędzy meblami a ścianą :-)

Tym oto sposobem mam w swoim małym aneksiku 6 dużych szuflad, szafki, zmywarkę, wysuwane półki na gary, ulubioną szafkę cargo, zlew z ociekaczem i niemały kawałek blatu. Całkiem sporo! Nie wydałam przy tym fortuny (podobne meble na zamówienie miały kosztować 2-3 razy więcej). Jak widać na zdjęciach, są jeszcze pewne braki - nie ma żadnego zabezpieczenia nad blatem (myślimy o lacobelu), a z sufitu zwisa kabel, do którego jest podłączony niewidzialny okap ;-)) I chyba już pozostanie niewidzialny, bo po dwóch latach doszłam do wniosku, ze to zupełnie zbędny sprzęt.
No ale. Dość gadania :-) zapraszam do kuchni :-))))


Jak stwierdzili nasi znajomi - ten duży zegar to sprytny sposób na gości - żeby wiedzieli, kiedy wyjść ;-)) Cała reszta pyta, czy ukradliśmy go z dworca ;-)) Niezmiennie odpowiadam, ze tak ;-)

To co widać za murkiem, to już pokój, szumnie nazwany w projekcie salonem ;-)))




12 komentarzy:

  1. jest i ladnie i przytulnie, i funkcjonalnie. czyz mozna czegos wiecej wymagac od kuchni?
    obtluczony dzbanuszek, moj faworyt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, kochana! :-) ja tez lubię swoją kuchnię ;-))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się :) jest ze smakiem i niebanalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przytulnie, a czerwone naczynia super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Elle, naprawdę?? Cieszę się, dziękuję! :-)))

    Whiskey88, bardzo mi miło :-))) Dziękuję za komentarz :-)))

    Iwonko, dziękuję bardzo! A czerwone naczynia tez bardzo lubię, wygrzebałam je na targu staroci, lezały takie biedne, zmarznięte ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna kuchnia, wydaje mi się, że miło w niej przebywać:-)))
    A czerwony czajniczek CUDOWNY!

    OdpowiedzUsuń
  7. Heidi, dziękuję :-)) Równiez w imieniu czajniczka :-))))

    OdpowiedzUsuń
  8. ...ależ masz piękną kuchnię i dużą...moja ma 4 m na 2...nie poszaleję w niej;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Meg, dziękuję! Duza, powiadasz?? :-)) Chyba spojrzę na nią łaskawiej, hihi, bo dla mnie to straszna klita :-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ masz cudowną kuchnię !! Zakochałam się. Serio. Książka kucharska z Twojej kuchni jest mi znana, była w moim domu dziecięcym od zawsze, przypomniałaś mi o niej. Dziękuję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Joanna, naprawdę??? Ale mi miło :-))))))
    Ksiązkę dostałam od teściowej i wykorzystałam juz wiele razy - warto wracac do takich przepisów.
    Dziekuję za ciepłe słowa i równiez pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń