piątek, 16 grudnia 2011

Nie zmienię świata, nie zmienię...

... Nie mam żadnych złudzeń.
To nie uda się nikomu.
Choć rewolucje są dla ludzi.
Nie zacznę nowej wojny,

I nie zakończę starych.
To wszystko jest utopią.
I śmieszne są zamiary

Ale mogę zmienić się sam
I mogę zmienić Ciebie,

Możemy zmienić nasz dom
By było nam jak w niebie...
(Sztywny Pal Azji)

Mojemu życiu od lat towarzyszą zwierzęta. Najpierw te u Dziadków na wsi, potem już moje, własne: pies, koty... Nie wyobrażam sobie domu bez futrzaka. Wszyscy jesteśmy wrażliwi na krzywdę zwierząt. Pieso moich teściów jest wypieszczony do granic możliwości - a mało brakowało, żeby dokonał żywota w lesie, wyrzucony przez kogoś z samochodu... Moja mama co i rusz zgarnia z ulicy ptaki ze zwichniętymi skrzydłami czy zaplątane w jakieś sznurki, dokarmia koty, czasami organizuje im sterylizacje. Robi to, co może. Ja... no cóż, ja jestem tchórzem, więc nie angażuję się w wielkie akcje, od czasu do czasu zgarniam futrzaka z ulicy i szukam mu domu albo wysyłam jakieś drobne kwoty tym, którzy będą wiedzieli jak je wykorzystać. 
Kiedy czytam o takich aktach okrucieństwa jak ta "wystawa" czy masowe uśmiercanie psów przed EURO 2012 na Ukrainie, zastanawiam się, kim trzeba być, żeby robić takie rzeczy. Gdzie trzeba się wychować, jak bardzo mieć zwichrowaną psychikę. Co możemy zrobić? Kiedy już się uspokajam i mordercze odruchy słabną we mnie na tyle, ze jestem w stanie jako tako myśleć, dochodzę do tego samego wniosku, co zwykle - zadbać o swoje otoczenie, na tyle, na ile nas stać. Niech to będzie 5 zł czy koc wysłany do schroniska (KOCYK DLA TYMIANKA - polecam!!!!!.) Karmnik dla ptaków. Zwrócenie uwagi komuś, kto zamknął psa w samochodzie lub trzyma na łańcuchu. Weźmy piesa (:-)) czy kota ze schroniska, nie hodowli. Zacznijmy od własnego podwórka - i te słowa kieruję również do samej siebie, bo często o tym zapominam.



8 komentarzy:

  1. ...żyłam wśród zwierząt rzec można, miałam psy, kotkę nad wyraz inteligentna, kury, kaczki, gęsi, ba nawet przez jakiś czas konia, teraz mam psa, bez wyraźnie określonej rasy, coś między jamnikiem a kundlem ;) ma 17 latek...
    Jest u mnie w mieście schronisko, przepełnione, akurat trwa akcja zbierania jedzenia i kocyków, wysłałam Lubego z pokaźną paczką...ja nie mogę tam wchodzić, od razu wzięłabym do domku jakiegoś biedaka, a nie mogę, moja psina jest dominująca i nie akceptuje obcych psiaków w domu...poza tym, gdy widzę te psie, samotne, biedne i takie pełne próśb oczy wpatrzone w człowieka, który odwiedza schronisko, mam łzy w oczach ,a serce to mi niemal pęka...raz byłam i to doświadczenie wystarczy mi na lata...
    Karmnik dla ptaszyn mam, przylatują wróble, wrony i dwie sroki...codziennie rano :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. moje zdanie znasz, nic dodac, nic ujac... gdyby kazdy zrobil chociaz troszke, nie byloby futrzakom az tak zle. Ale jest tez druga strona medalu...
    corka mojego brata poprosila gosci weselnych, zeby zamiast kwiatow podarowali im karme dla zwierzat. wymyslili sobie, ze kwiaty na nic sie nie przydadza, a jedzenie zwierzakom potrzebne jest zawsze. mnie sie ten pomysl bardzo spodobal.
    po slubie zawiezli do schroniska kilkanascie workow karmy, a tam... zrobili im wielka łaske, ze ja przyjeli :(((
    "dzieciakom" odechcialo sie pomagac schronisku
    :((( szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  3. Meg, ale kochanego staruszka masz w domu :-)) Myślę teraz o moim - tez dożył sędziwego wieku :-)) W schronisku byłam i myślałam, ze mi pęknie serce (wtedy byłam po kota).
    za jakiś czas będziemy brać psa i już sobie postanowiłam, ze nie będę wybierać, tylko niech mi dadzą największą bidę. Moze być najbrzydszy, jakiego mają :-))))
    Pozdrawiam! :-))

    Małgoś, o kurczę, ale się Młodym trafiło :-(
    coś mi się zdaje, ze to schronisko prowadzili ludzie niekoniecznie z powołaniem - i pewnie woleliby kasę, nie? Przykre to.

    OdpowiedzUsuń
  4. pomysł ślubny przedni, bardzo mi się podoba. my od 3 miesiecy mamy adoptowańca kocurka, cudnosci , myśle , że wielu ludzi nie ma świadomości ilu zwierzakom trzeba pomóc, sama najpierw szukałam hodowlanego kota, ale przez przypadek znalazłam w moim mieście ludzi dobrej woli prowadzacych przytulisko dla kotów i wzięłam kociaka z domu tymczasowego. teraz juz wiem ze jeśli by był drugi to tez w ten sam sposób. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. sova, nasza Kitka tez z takiego domu :-))
    czysta radocha, nie? chociaż czasami człowiek ma ochotę udusić gadzinę ;-))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Staruszkę, to dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnieszka udusic to mało czasami:) dzisiaj np wlazł mi do farbki przy malowaniu masosolnych ozdób choinkowych.wycelował dokładnie w kleks średnicy 1.5 cm i uciekał po chałupie. wesolutko:) ale nie oddałabym dziada za nic:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Meg, głaski dla dziewczynki w takim razie :-))))))

    sova, hihihi
    ja nawet nie chcę sobie przypominać, co nasza kocurra urządziła sobie na NOWYM dywanie. Aaaaaaa! ale tez nie oddałabym dziadygi, w końcu widziały gały co brały :-)))))))
    cmok!

    OdpowiedzUsuń