wtorek, 22 listopada 2011

jak ten czas szybko leci,

...prawda? Dzień za dniem, tydzień za tygodniem... Patrzę na datę, nie było nowego wpisu prawie od miesiąca. Ale jesteśmy, jesteśmy! Tylko dekoracje się zmieniają. Najpierw feeria jesiennych barw, czerwienie, złoto; brodzenie w liściach - po same kolana, a w przypadku niektórych nawet i po pas, wystawianie ryjków do słońca i pobożne życzenia, żeby jeszcze tylko jeden taki dzień... i jeszcze jeden... i jeszcze ;-) 






Ale gdzieś w połowie swojego biegu listopad pokazał prawdziwe oblicze i zasnuł niebo szarością. Akurat byliśmy wtedy "wyjechani", co nie znaczy oczywiście, ze nieprzygotowani ;-)  Roztocze jest piękne o każdej porze roku :-)



Udało nam się przy okazji zrobić zdjęcie z serii "znajdz 10 podobieństw" ;-) Kazdy kto ma w domu małego osobnika wie, ze jest ich więcej, niz mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać ;-)))


Listopadowe klimaty nastały pełną ponurą gębą ;-) Ratujemy się herbatkami  z domowym sokiem malinowym, grzanym piwem (które mój mąz nazywa profanacją ;-)) i rozgrzewającymi, kolorowymi zupkami z pieczonych warzyw, o których będzie następny wpis. No i oczywiście - miłością :-) Czego sobie i Wam zyczę :-))))

17 komentarzy:

  1. Agnieszka jaki fajny wpis pełny dobrej energii :).
    Zdjęcia super! Jak zawsze.
    Zajawka o zupach brzmi ciekawie.

    Takie dziki jak ten ze zdjęcia spacerują bez krępacji po niektórych gdańskich osiedlach. Latem widzieliśmy kilka razy wędrującą poboczem ulicy całą rodzinę. Niesamowite zobaczyć je z tak bliska i na wolności.

    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia, naprawdę? :-)) Bardzo się cieszę, ze udało mi się przekazać choć trochę dobrej energii, tego nam trzeba, no nie?
    Dzik z mojego zdjęcia niestety nie był na wolności, aczkolwiek źle tez mu chyba nie było - miał dużo błotka, jedzenia i towarzystwo ;-)
    Ale tez znam przypadki takich "dzikusów" biegających po ulicach; pod szpitalem, w którym kiedyś leżałam, przechadzały się całe dzicze rodziny :-))) A po terenie mojego dawnego miejsca pracy przechadzały się nie tylko dziki, ale i sarny, o lisach czy zającach nie wspominając. I to wszystko w mieście!

    A zupki będą już niedługo, naprawdę pyszka, i piszę to ja - traktująca zupę jak ostateczność hi hi

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Cię..zaglądałam do Ciebie nie raz i nie dwa i cieszę się, że już jesteś:)
    Listopad tego roku jest rzeczywiście piękny. Pogoda nas rozpieszcza, u mnie ani razu nie padało, dasz wiarę?, jest w miarę cieplutko (ja na listopad oczysiście) można zatem spacerować do woli i podziwiać długą jesień...Pięknie jest w lasach, w parkach, nad jeziorami...Raj dla fotografików :) Co bez wątpienia widać na Twoich fotografiach:)!

    Twoje zestawienie dziesięciu podobieństw - świetne! Gratuluję Ci umiejętności patrzenia i sklecania :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...za literówkę w komentarzu - sorry ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Meg, prawda? Fajna pogoda - raj dla włóczykijów, do których i Ty się zaliczasz, jak wnioskuję po Twoich wpisach :-))) Dziękuję za miłe słowa :-) A literówki nawet nie zauważyłam :-) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. pIĘKNE zDJĘCIA aGNIESZKO, tak ładnie ujełaś tE listopadowe szarości :) Moja ulubiona zajawka jest o podobieństwach świetny ten twój mały brzdąc :D pozdrowionka!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lu, pięknie dziękuję za miłe słowa - tych nigdy za wiele :-)) pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko, ja się jeszcze w grudniu na wycieczkę wybieram, byle tylko pogoda ( taka jak obecnie ) się utrzymała :)

    Miłej nocki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zaleglosci mialam u ciebie (!) pojecia nie mam, jak to mozliwe wogole...? pewnie dlatego, ze malo mnie bylo ostatnio w sieci ;)
    ale juz jestem, juz czytam, doczytuje, ogladam, usmiecham sie i zazdroszcze. uszu słoniowych zazdroszcze! chce jednego (jedno) do herbaty, albo sie nim przykryc...? :D
    uściskowuję wieczornie :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Meg, ale fajnie! Udanej wyprawy. PODOBNO ma być w miarę ciepło ;-))

    Małgosia, mnie tez w sieci dużo mniej, taki chyba czas :-)
    Uszy są dobre, ale nasze faworki - lepsze :-))
    CMOK!

    OdpowiedzUsuń
  11. Miło tutaj;)
    jak Ci się udało sfotografować,tak niespokojną duszę,jak dzik;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Monisia - dziękuję :-)

    Trochę sobie postałam z aparatem, to prawda - zrobiłam mnóstwo zdjęć, z czego spora część wyszła kompletnie rozmazana ;-) Mimo, ze świnki miały ograniczony wybieg (ale całkiem porządny - na szczęście!). Pozdrowienia! Cieszę się, ze zajrzałaś i zostawiłaś słówko :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. I pomyśleć, że nad Echem (Roztocze jest niesamowite!) byłam chwilę temu i było zielono, a woda ciepła i aż miło było się znużyć

    Piękne zdjęcia, pozdrawiam serdecznie po raz pierwszy zostawiając komentarz :)

    Al

    OdpowiedzUsuń
  14. Al - dziękuję :-))) Tym bardziej mi miło, ze znam Twój blog i Twoje czary - cudeńka robisz :-)))

    A Roztocze jest piękne, prawda :-) Teraz wody z Echa spuszczone i koników polskich tez nie widać ;-) Ale i tak jest klimacik.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  15. O jak miło nad Echem i latem koników nie widziałam, a szkoda, niemniej niesamowite miejsce to jest:)

    na Roztoczu nyliśmy tylko w sumie 2 dni i mamy niedosyt pewnie się jeszcze tam przejedziemy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Koniecznie! Będą wpisy o Roztoczu, bo to rodzinne strony mojego męza, bywamy tam dość często :-) Moze coś sie Wam z tego przyda w pózniejszej wyprawie :-))

    OdpowiedzUsuń
  17. o to fajnie, bo chcemy wracać na Roztocze :) tylko że to od nas kawał drogi, wiec dobrze ieć jakiś"plan"

    OdpowiedzUsuń