wtorek, 11 października 2011

odgoń deszcz uchem słonia ;-)

Dla Mardżan Aminpur aromaty kardamonu i wody różanej, podobnie jak woń basmati, estragonu i cząbru, były zapachami codziennymi, równie pospolitymi jak, wedle jej wyobrażenia, woń kawy instant i ociekającej tłuszczem pieczeni w konwencjonalnej kuchni zachodniej. 

Kiedy trzy siostry, Iranki, pojawiają się w małym irlandzkim miasteczku, życie niektórych mieszkańców, a nawet - niektórych czytelników ;-) przewraca się do góry nogami, przynajmniej na jakiś czas. Orientalne zapachy, wydobywające się z otwartej właśnie przez Mardżan, Lejlę i Bahar restauracyjki oraz ze stron powieści zapowiadają małą rewolucję w sercach, głowach i... żołądkach ;-)  Zupa z granatów Marshy Mehran -  i jej kontynuacja, Woda różana i chleb na sodzie, to jedne z moich ulubionych książek, jakie ukazały się w świetnej, WABowskiej "Serii z miotłą". Chętnie wracam zarówno do Ballinacroagh, jak i do perskich przepisów - zwłaszcza jesienią :-)


Słoniowe uszy to trochę takie orientalne faworki ;-)  Smażone na głębokim oleju, pachną kardamonem i wodą różaną, której jest tam sporo :-)

gusz-e-fil czyli słoniowe uszy (przepis Mardżan, bohaterki książki Marshy Mehran)
(pochyłymi literkami wypisałam swoje uwagi)

1 jajko
1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody rózanej
pół łyzeczki zmielonego kardamonu
3 i 3/4 szklanki mąki
6 szklanek oleju roślinnego (ja dałam dużo mniej, smażyłam pojedynczo w rondelku)

Jajko ubić w misie, dodać mleko, wodę różaną i kardamon. Stopniowo dodawać mąkę i wyrabiać powoli na jednolitą masę. Rozwałkować na czystej powierzchni oprószonym mąką wałkiem na grubość arkusza papieru (ja wałkowałam całość do pewnego momentu, potem wycinałam kółka i rozwałkowywałam je już pojedynczo - tak jest łatwiej, a ciasto MUSI być naprawdę jak najcieńsze). Szeroką szklanką lub filiżanką wyciąć krążki. Z każdego krążka kciukiem i palcem wskazującym uformować kokardę (uszczypnąć ciasto pośrodku krążka i lekko zlepić). Odstawić na bok. Olej rozgrzać w głębokim rondlu. Każde ucho smażyć przez 1 minutę. Odkładać na papierowy ręcznik do wystygnięcia. Oprószyć mieszanka cukru pudru i cynamonu.


Jeść, czytać i popijać miętową herbatką ;-))

6 komentarzy:

  1. Ale jestem głodna... Wygląda przepysznie! Pozdrawiam serdecznie.
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...gdzie można kupić kardamon? Kiedyś mój partner przywiózł mi odrobinę z Berlina od swojego kolegi Araba, ale to wieki temu było. Parzyliśmy kawę z kardamonem...cymes:) Od lat poszukuję kardamonu w okolicznych marketach i nie ma...:(
    Danie z pewnością smakowite...zrobiłabym, ale ten brak kardamonu...:(

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia, szkoda, ze mieszkasz tak daleko, podrzuciłabym Ci ;-)))

    Meg, zajrzyj do sklepów z tzw. zdrową żywnością, powinni mieć :-) Widziałam tez w Almie :-) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Imiona bohaterek brzmiały jakoś znajomo, aż dotarłam do tytułu i tu olśnienie! - "Zupa z granatów", przecież to czytałam! Podziwiam, że postanowiłaś wypróbować przepisy tam zawarte. Jak smakowały słoniowe uszy?
    Kardamon, potwierdzam - w sklepach ze zdrową żywnością zawsze jest, i to taki dobrej jakości, bez sztucznych dodatków typu glutaminian sodu. A woda różana jest dostępna w Polsce?
    PS. Z książek o podobnym klimacie, z kuchnią (i przepisami) w tle polecam też "Przepiórki w płatkach róży" Laury Esquivel :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...niestety też nie ma...zerkałam nie tak dawno:(
    Almy zaś u mnie nie ma...

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Karolka, dzięki wielkie za namiary na książkę, przeczytam na pewno, bo rzeczywiście - baardzo lubię takie klimaty :-))) Słoniowe uszydła dobre, zwłaszcza na zimno :-) A wodę różaną mama kupiła mi gdzieś w Katowicach :-)

    Meg, jutro wybieram się do zdrowej żywności po ekologiczne kostki rosołkowe, więc mogę kupić Ci kardamon, nie będzie najmniejszego problemu! :-)) jeśli reflektujesz, to daj znać, podaję Ci mój email: persempre1@gmail.com

    OdpowiedzUsuń