Mąz z kolei zgłębia tajniki produkcji domowego piwa i od jutra nasze niewielkie mieszkanie zamieni się w równie niewielki browar. Yyyy... hura ;-))))) Obiecuję fotorelację! :-)
I tak kichając i chyrchając, a takze ryjąc w piaskownicy, zrobiłam sobie niezłe zaległości, zarówno w swoim blogowaniu, jak i zaglądaniu do Ulubionych :-) A tu niespodzianka! O, proszę: klik klik. Dziękuję, Jo! Ucieszyłam się bardzo, bo wiem, ze to nie jest "ot, tak", tylko ktoś naprawdę lubi tu zaglądać :-) Micha mi się śmieje od ucha do ucha :-)) Jednocześnie, chyba mamy z Jo podobne podejście do blogowych wyróżnień, dlatego tez pozwolę sobie nie przekazywać pałeczki dalej (a co! :-))) ).
Kazdy link, który jest umieszczony na liście moich ulubionych blogów, prowadzi do ciekawego dla mnie i niezwykłego miejsca. Są blogi, do których zaglądam częściej, są takie, które lubię czytać "jak mi się uzbiera", hurtem; są kopalnie pomysłów, inspiracji; są moje ulubione podróze - małe i duze; pasje, piękne zdjęcia i przepisy bliskie mojej kuchni. Wszystkie absolutnie dla mnie wyjątkowe! A najfajniejsze jest to, ze kazdego dnia mogę odkryć kolejne inspirujące miejsce :-) Taki internet - lubię i taki sobie przyswoiłam :-)
No dobra, koniec gadania!
Idę wybrać zdjęcia do jutrzejszej fotorelacji z... kto zgadnie? :-))))
Dziś chodzi za mną coś, co lubię od dawna... I w oryginale, i w wykonaniu genialnego Perpetuum Jazzile :-)
Niewielki browar - brzmi nieźle. My tylko robimy nalewki:-)
OdpowiedzUsuńU mnie mega zapalenie gardła.
Chora pozdrawia chorą!
Heidi, ile razy ja juz chciałam się za nalewki zabrać, ale zawsze jakos mi nie drodze ;-))) A taka pigwówka, mniam! Co polecałabyś do zrobienia dla takiego absolutnie początkującego?
Usuńzapalenia gardła współczuję, bardzo. Taka pora. Upały, zimy wiatr, zimne napoje.... Kuruj się!
My robimy z wiśnie. 3kg wiśni, 3 kilo cukru, 2 litry %, 0.5 litra spirytusu - wszystko razem leżakuje 6 tygodni szczelnie zamknięte. Mieszamy sam dymion. Po 6 tygodniach drylujemy wiśnie, dodajemy nowe %. I znowu odstawiamy na 4 tygodnie. Napiszę Ci szczegółowy przepis na @.
UsuńWarto spróbować, kuchnia po takiej produkcji bardzo brudna, ale warto. Smak, zapach nieziemski. Ważne jest, aby nie kombinować przy przepisie, teść ostatnio chciał ulepszać i niestety pogorszył.
Dobrego weekendu:-)
Heidi, super,lecę na maila :-)
Usuń...kichanie, eh skąd aj to znam, tylko, że u mnie jakoś falami przychodzi, nie gnębi mnie czas cały...
OdpowiedzUsuńZdjęcie do następnego postu...czyżby Sandomierz? Zgaduję, bo nie byłam, ale jakoś tak mi na Sandomierz wygląda...
A na fotorelację z domowego browaru czekam z utęsknieniem:)
Serdeczności!
Meg, Ty to masz oko!:-))))) Jasne, ze Sandomierz!
UsuńNiech to kichanie pójdzie juz precz!
Uściski!
...widzisz nie byłam, a wiem:)
UsuńŚciskam i czekam na następne posty...mam nadzieję, że prędko się z nimi pojawisz:)
nam raz wybuchł gąsior z winem :) i to tak fest, ratowaliśmy książki, dywan, co szło :) i nasze maleństwo ze środka, cud, że nic jej się nie stało, oby Wasza przygoda z warzeniem piwa była pełna mniej wybuchowych wrażeń :)
OdpowiedzUsuńJo, o matko:-)))) Flaszki z piwem tez ponoć potrafią wybuchnąć hehe
Usuńnooooo
Ciekawe,kiedy pozbyłabym sie z domu piwnego aromatu ;-)
zycze mniejszego kichania a wiekszego kopania w piachu :)
OdpowiedzUsuńczekam na fotorelacje z browarni :D
i gratuluje wyroznienia!! :)
U nas domowy browar od ponad roku działa pełną parą :-) Musimy się wymienić piwkiem. Co Wy na to?
UsuńDuża buźka i czekam na numerek tel.
Miałam coś z serwerem przez weekend i chyba mi maile nie dochodziły. Dlatego piszę, bo nie wiem czy wysyłałaś.
Trzymajcie się ciepło!
Mimi, no nie, jakoś przegapiłam Waszą produkcję:-))) Wymiana - jak najbardziej! Na razie piwo jest na etapie fermentacji :-))
UsuńTelefon poszedł:-)))))
Uściski!
Jak miło, że znowu jesteś ! Gratuluję wyróżnienia :D - się należy ;), bo ja też uwielbiam Cię czytać i oglądać ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na to małe choć piwko :>
Ptacha,ojej,dziękuję:-))) Bardzo mi miło :-))))
UsuńZazdroszczę browarowania :). Ja zgłębiłam temat jakieś trzy lata temu ale nie do przeskoczenia jest, w moich warunkach, uzyskanie odpowiedniej temperatury.
OdpowiedzUsuńGratuluję, że się udaje i z niecierpliwością czekam na każdą relację. Pozdrawiam
Joanna, fakt, temperatura to jedna z większych przeszkód, stąd na razie zrezygnowaliśmy z jasnych piw, wymagających lezakowania w chłodzie.
UsuńNa razie browar pracuje niezle (puk puk w niemalowane;-)), drozdze pracują, a próbki są taaaakie dooobreeee :-)))
Pozdrowienia!
Pięknie napisane:) Dodałam Cię do ulubionych, bo piszesz tak lekko, że chce się czytać. Produkcja domowego browaru super! :) trzymam kciuki, aby pyłki opadły jak najniżej, bo kichania i siorbania nosem mam dość.
OdpowiedzUsuńNie wiem co się dzieje w tym roku, ale ja jeszcze nigdy nie byłam tyle razy przeziębiona co teraz.. czekam na fotorelację
a zdjęcia oczywiście z Sandomierza mojego kochanego. Uwielbiam to miasto i mam tam nie małą rodzinę:) W sierpniu jedziemy do Sandomierza na wesele i już nie mogę doczekać się spacerów po tym pięknym rynku:)
ściskam
Scraperko, dziękuję:-))) Relacja z Sandomierza nie tylko - w toku :-) Wymaga to nieco czasu, a ja ciągle z doskoku. Uściski, piękna Panno Młoda:-)))
OdpowiedzUsuń