Odkąd zamieszkał z nami Mały Ludzik, zdecydowanie bardziej przyglądam się temu, co mamy na talerzach. Czasy rosołków z papierka czy zupek chińskich made in Vietnam minęły, mam nadzieję, bezpowrotnie (swoją drogą ciekawe, co będzie podstawą żywienia studentów, kiedy mały Ludzik będzie już Całkiem Dużym Ludziem ;-) Chyba nie chcę jednak o tym myśleć :-)))))).
Odstawiamy tez powoli sztuczne desery i zastanawiam się, dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej, bo, jak się okazało, przygotowanie takiego domowego budyniu jest dziecinnie proste i bardzo szybkie. A smakuje taki budyń - fantastycznie! :-))
DOMOWY BUDYŃ (składniki na jeden spory pucharek)
W rondelku podgrzewamy pół szklanki mleka z łyzeczką dobrego masła.
W osobnym naczyniu miksujemy (lub porządnie mieszamy): drugie pół szklanki mleka ;-), żółtko jajka od szczęśliwej kurki, łyżkę mąki ziemniaczanej, łyżkę cukru pudru (albo brązowego) i ulubiony dodatek np. 1,5 łyzki kakao albo wanilię albo skórkę cytrynową, kokos - co lubicie :-))). Ja dodałam kakao, ale mam ochotę na jakieś piernikowe smaki :-)
Połączone składniki powoli wlewamy do wrzącego mleka z masłem. Gotujemy cały czas mieszając, aż budyń zgęstnieje (trwa to nieco dłużej, niż przy budyniu z papierka, ale tez bez przesady - kilka minut :-) ).
I juz!
Pyszne z wisienkami ze słoika :-)
ps. przepis nie mój, ale za diabła nie pamiętam skąd go mam ;-))
ps. przepis nie mój, ale za diabła nie pamiętam skąd go mam ;-))
...budyniu domowym sposobem nigdy nie robiłam , ale kisiel owszem, z soku z owoców zebranych z własnego ogrodu, czasem z czarnej porzeczki, czasem z wiśni, czasem z truskawek...eh to był smak, nie do podrobienia...na nim wychowała się moja Córcia i wcześniej ja :)
OdpowiedzUsuńBudyń wygląda ...mniam, oczywiście spróbuję go zrobić...
Pozdrawiam serdecznie :)
No właśnie! Czemu wszystko musi być z torebki typu instant.
OdpowiedzUsuńTaki budyń to sam smak! Ja zajadam się teraz domowym kisielem z owoców mrożonych. Pycha!
Pozdrawiam budyniowo :-)
Meg, kisielki domowe tez pycha, o widzisz, z soku, nie pomyślałam o tym :-) mam domowe soki :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia! :-)))) I daj znać czy budynios był zjadliwy ;-)))
Mimi :-))) Wiesz, ze to w dużej mierze dzięki Tobie ta przemiana :-) Umiesz przekonywać do zdrowego jedzenia, po swojemu, po cichu, bez nachalności. Cmok!
Mniam, mniam! Mam wszystkie składniki w domu i jutro robię tego smakołyka :-)
OdpowiedzUsuńSuper!
Pozdrawiam nocną porą
Iwonko, pozdrawiam - już rankiem, hi hi :-)))
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak wyszło :-))))
...budyń przyrządzę w niedzielę, dam znać czy zjadliwy :)
OdpowiedzUsuńPrzepis wrzuciłam do "ulubionych" i mam zamiar wypróbować w weekend :)
OdpowiedzUsuńKostka rosołowa i glutaminian sodu - fuj! :)
Małgosia, no fuj, fuj, ale ja straszszsznie długo używałam kostek, bo od zup na mięsie odrzuca mnie od małego, a na warzywach ciężko było uzyskać dobry smak. Udało się po długim czasie, metodą prób i błędów, a jak się spieszę, to używam kostek BIO :-)))
OdpowiedzUsuńBudyń...boski ...wszystkie te paczkowane ...fu! Ba, i nawet mi się kluchy nie zrobiły, czego przyznaję się obawiałam ...
OdpowiedzUsuńDodałam jak Ty kakao...:)
Pozdrawiam serdecznie :)
Meg - bardzo się cieszę! :-)) Pozdrawiam! :-))
OdpowiedzUsuńWłaśnie zjedlismy. Pycha! :)
OdpowiedzUsuńLidkam, cieszę się :-)) Na zdrowie! :-))
OdpowiedzUsuńWłaśnie robię po raz kolejny, bo sie Mloda dopomina ;)
OdpowiedzUsuńAle fajnie! U nas tez "bubiń" na topie, hehe
Usuń