...prawda? Dzień za dniem, tydzień za tygodniem... Patrzę na datę, nie było nowego wpisu prawie od miesiąca. Ale jesteśmy, jesteśmy! Tylko dekoracje się zmieniają. Najpierw feeria jesiennych barw, czerwienie, złoto; brodzenie w liściach - po same kolana, a w przypadku niektórych nawet i po pas, wystawianie ryjków do słońca i pobożne życzenia, żeby jeszcze tylko jeden taki dzień... i jeszcze jeden... i jeszcze ;-)
Ale gdzieś w połowie swojego biegu listopad pokazał prawdziwe oblicze i zasnuł niebo szarością. Akurat byliśmy wtedy "wyjechani", co nie znaczy oczywiście, ze nieprzygotowani ;-) Roztocze jest piękne o każdej porze roku :-)
Udało nam się przy okazji zrobić zdjęcie z serii "znajdz 10 podobieństw" ;-) Kazdy kto ma w domu małego osobnika wie, ze jest ich więcej, niz mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać ;-)))
Listopadowe klimaty nastały pełną ponurą gębą ;-) Ratujemy się herbatkami z domowym sokiem malinowym, grzanym piwem (które mój mąz nazywa profanacją ;-)) i rozgrzewającymi, kolorowymi zupkami z pieczonych warzyw, o których będzie następny wpis. No i oczywiście - miłością :-) Czego sobie i Wam zyczę :-))))
Agnieszka jaki fajny wpis pełny dobrej energii :).
OdpowiedzUsuńZdjęcia super! Jak zawsze.
Zajawka o zupach brzmi ciekawie.
Takie dziki jak ten ze zdjęcia spacerują bez krępacji po niektórych gdańskich osiedlach. Latem widzieliśmy kilka razy wędrującą poboczem ulicy całą rodzinę. Niesamowite zobaczyć je z tak bliska i na wolności.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Kasia
Kasia, naprawdę? :-)) Bardzo się cieszę, ze udało mi się przekazać choć trochę dobrej energii, tego nam trzeba, no nie?
OdpowiedzUsuńDzik z mojego zdjęcia niestety nie był na wolności, aczkolwiek źle tez mu chyba nie było - miał dużo błotka, jedzenia i towarzystwo ;-)
Ale tez znam przypadki takich "dzikusów" biegających po ulicach; pod szpitalem, w którym kiedyś leżałam, przechadzały się całe dzicze rodziny :-))) A po terenie mojego dawnego miejsca pracy przechadzały się nie tylko dziki, ale i sarny, o lisach czy zającach nie wspominając. I to wszystko w mieście!
A zupki będą już niedługo, naprawdę pyszka, i piszę to ja - traktująca zupę jak ostateczność hi hi
Witam Cię..zaglądałam do Ciebie nie raz i nie dwa i cieszę się, że już jesteś:)
OdpowiedzUsuńListopad tego roku jest rzeczywiście piękny. Pogoda nas rozpieszcza, u mnie ani razu nie padało, dasz wiarę?, jest w miarę cieplutko (ja na listopad oczysiście) można zatem spacerować do woli i podziwiać długą jesień...Pięknie jest w lasach, w parkach, nad jeziorami...Raj dla fotografików :) Co bez wątpienia widać na Twoich fotografiach:)!
Twoje zestawienie dziesięciu podobieństw - świetne! Gratuluję Ci umiejętności patrzenia i sklecania :)
Pozdrawiam serdecznie :)
...za literówkę w komentarzu - sorry ...
OdpowiedzUsuńMeg, prawda? Fajna pogoda - raj dla włóczykijów, do których i Ty się zaliczasz, jak wnioskuję po Twoich wpisach :-))) Dziękuję za miłe słowa :-) A literówki nawet nie zauważyłam :-) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńpIĘKNE zDJĘCIA aGNIESZKO, tak ładnie ujełaś tE listopadowe szarości :) Moja ulubiona zajawka jest o podobieństwach świetny ten twój mały brzdąc :D pozdrowionka!!!
OdpowiedzUsuńLu, pięknie dziękuję za miłe słowa - tych nigdy za wiele :-)) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, ja się jeszcze w grudniu na wycieczkę wybieram, byle tylko pogoda ( taka jak obecnie ) się utrzymała :)
OdpowiedzUsuńMiłej nocki :)
zaleglosci mialam u ciebie (!) pojecia nie mam, jak to mozliwe wogole...? pewnie dlatego, ze malo mnie bylo ostatnio w sieci ;)
OdpowiedzUsuńale juz jestem, juz czytam, doczytuje, ogladam, usmiecham sie i zazdroszcze. uszu słoniowych zazdroszcze! chce jednego (jedno) do herbaty, albo sie nim przykryc...? :D
uściskowuję wieczornie :*
Meg, ale fajnie! Udanej wyprawy. PODOBNO ma być w miarę ciepło ;-))
OdpowiedzUsuńMałgosia, mnie tez w sieci dużo mniej, taki chyba czas :-)
Uszy są dobre, ale nasze faworki - lepsze :-))
CMOK!
Miło tutaj;)
OdpowiedzUsuńjak Ci się udało sfotografować,tak niespokojną duszę,jak dzik;)
Monisia - dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńTrochę sobie postałam z aparatem, to prawda - zrobiłam mnóstwo zdjęć, z czego spora część wyszła kompletnie rozmazana ;-) Mimo, ze świnki miały ograniczony wybieg (ale całkiem porządny - na szczęście!). Pozdrowienia! Cieszę się, ze zajrzałaś i zostawiłaś słówko :-)
I pomyśleć, że nad Echem (Roztocze jest niesamowite!) byłam chwilę temu i było zielono, a woda ciepła i aż miło było się znużyć
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, pozdrawiam serdecznie po raz pierwszy zostawiając komentarz :)
Al
Al - dziękuję :-))) Tym bardziej mi miło, ze znam Twój blog i Twoje czary - cudeńka robisz :-)))
OdpowiedzUsuńA Roztocze jest piękne, prawda :-) Teraz wody z Echa spuszczone i koników polskich tez nie widać ;-) Ale i tak jest klimacik.
Pozdrowienia!
O jak miło nad Echem i latem koników nie widziałam, a szkoda, niemniej niesamowite miejsce to jest:)
OdpowiedzUsuńna Roztoczu nyliśmy tylko w sumie 2 dni i mamy niedosyt pewnie się jeszcze tam przejedziemy :)
Koniecznie! Będą wpisy o Roztoczu, bo to rodzinne strony mojego męza, bywamy tam dość często :-) Moze coś sie Wam z tego przyda w pózniejszej wyprawie :-))
OdpowiedzUsuńo to fajnie, bo chcemy wracać na Roztocze :) tylko że to od nas kawał drogi, wiec dobrze ieć jakiś"plan"
OdpowiedzUsuń