Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze przed wyjazdem szaleję. Nie, nie z pakowaniem! Z... no dobra, przyznam się: z porządkami, no! Wyjeżdżając, lubię myśleć, że czeka na mnie moje miejsce, do którego będę wracała z przyjemnością i któremu nie będę musiała poświęcać zbyt wiele uwagi tuż po powrocie. Bo wtedy - jest czas na zupełnie inne rzeczy: odwiedzanie tych, których się nie widziało całe dwa tygodnie, jeżdżenie po całej chałupie z przywiezionymi z wakacji przydasiami - gdzie by to pasowało najlepiej??, zaglądanie do ulubionych blogów - co też nowego Dziewczyny wymyśliły i pysznego ugotowały, porządkowanie zdjęć, tarmoszenie Koty i wylegiwanie się we własnej wannie :-)) Kocham podróże, ale kocham też powroty :-)
Bardzo masz tam fajnie i klimatycznie. Mam taką samą lampę z Ikea i bardzo ją lubię. Idealna do czytania.
OdpowiedzUsuńJa niestety często przed wyjazdem nie mogę się zebrać za sprzątanie domu i to jest ogromny minus.
Uściski Wielkie!
No właśnie chyba będę usiała kupić sobie drugą, bo miała być moja czytania (i stała obok kanapy), a jest - męża do pracy ;-) Zaanektował sobie i nie chce mi oddać :-))
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :-)
Cuuudnie :) A na pufie "Dom Augusty"?
OdpowiedzUsuńJa kocham podroze, ale zawsze przed, miotam sie, jak ryba w sieci =;-)
Tak, "Dom Augusty", czytam drugi raz :-))
OdpowiedzUsuńOj jak ja Cię rozumiem. Też lubię wyjeżdżać, ale jeszcze bardziej wracać do siebie.
OdpowiedzUsuńPrawda? Szczęściary jesteśmy :-)) Choć muszę przyznać, ze w tym roku powrót był wyjątkowo trudny... Wolałam zostać nad morzem...
OdpowiedzUsuń...a Twój kiciuś, zakładam, że to Pan Kot, sądząc po jego spojrzeniu należy zapewne do kotów - nie rusz mnie, jam tu panem:)
OdpowiedzUsuńRaczej - panią :-))) Bo to kotka :-))) Ale reszta się zgadza :))
OdpowiedzUsuń