Listopadowe dni upłynęły mi pod znakiem farby i pędzla. Nie mogłam juz patrzeć na zółte ściany sypialni, która niegdyś była pokojem Mikołajka (pewnej niedzieli spontanicznie zamieniliśmy się z synkiem pokojami, nie pytajcie ;-)), ani na poobijane tu i tam, ciemne, turkusowe ściany przedpokoju. A ze niepracujące zony pracoholików wbrew pozorom zadnej pracy się nie boją, chwyciłam za wałki, pędzle i w końcu mozemy cieszyć się śnieznobiałą sypialnią i jasnoszarym przedpokojem :-) Co prawda wystrój obu pomieszczeń nadal dość mocno odbiega od ideału (w sypialni na ten przykład wisi zarówka na kablu, zamiast zyrandola ;-)), ale co tam! Najwazniejsze, ze w końcu zniknęły zółcie i turkusy, a ściany są równe i czyste (co bardzo denerwuje naszego kota, usiłujacego w mozliwie najkrótszym czasie ponownie wypaćkać wszystko co się da ;-)
Prace remontowe, w połączeniu z moją naturą dzikusa spowodowały, ze mimo blogowego boomu na Święta, mi było (i jest) jeszcze do nich bardzo daleko. Tęsknię za atmosferą porannych rorat, na które biegałam będąc dzieckiem, z lampionem w łapce i skrzypiącym śniegiem pod butami. I za oczekiwaniem na coś naprawdę wyjątkowego. Bardzo chciałabym, zeby ten czas był czymś więcej niz pierniki, choinka i prezenty... Więcej, niz puszki na ciastka, którym nie mogłam oprzeć się w ikei czy gałązki, ktore zawiesiłam na zyrandolu.
I więcej niz piękny swiąteczny jarmark, na który polecieliśmy do Dortmundu (o dzięki, wizzairze, za tanie loty ;-)) i na którym wreszcie, choć na chwilę, poczułam się odświętnie :-) Ale trudno, zeby było inaczej, skoro wszędzie dookola było tyle kolorów, świateł i zapachów, a ja znów mogłam poczuć się dzieckiem :-) To była rodzinna wyprawa, a humory i pogoda wyjątkowo nam dopisywały :-) zwłaszcza po pysznym grzańcu z rumem, podawanym w uroczych kubeczkach...
Po dwóch godzinach kręciło mi się juz w głowie i to wcale nie od napojów rozgrzewających ;-)))
Słodkie są te domki, prawda?
A czekoladowy złom? ;-)
czasem wzrok przyciągało coś innego...
;-)))
Ale zeby nie było, ze my tylko jarmarkowo...
Mam słabość do oglądania róznych miejsc z wysoka ;-))) Wieza Florian idealnie spełniła swoje zadanie, choć dotarliśmy do niej po małej przygodzie ;-) Podróz kolejką po Dortmundzie jest wyjątkowo przyjemna i bezstresowa, ale nieznajomość niemieckiego czasem bardzo utrudnia zywot ;-)) Moj plan na przyszły rok: umieć dogadać się z Niemcami w ich ojczystym języku ;-))
listopadowe mgły :-)
Dzień minął szybko...
:-))))))
piekne zdjecia! lubie listopadowa mgle, ambitny plan na przyszly rok:)
OdpowiedzUsuńMonika, dziękuję :-):-):-) plany zazwyczaj mam ambitne, gorzej z realizacją :-):-):-):-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :-)
świetny wyjazd. Pamiętam nastrój przedświąteczny, jak kiedyś zawitaliśmy w Salzburgu :))) Fajnie, że tak dużo tam rękodzieła, a tak mało kiczu...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, tak, na straganach było sporo fajnych rzeczy :-))) Było na czym oko zawiesić!
UsuńNiestety, u nas, na Śląsku, takie jarmarki to na ogół kilka budek... chyba, ze nie wiem o jakimś ;-) A jak w 3mieście?
w Gdańsku też jest Jarmark Świąteczny na Targu Węglowym, ale wydaje mi się, że więcej jest badziewia niż prawdziwych perełek. Ja to bym chciała właśnie takie stroiki, ręcznie malowane bombki, prawdziwe pierniki itp., a nie ozdoby z marketów... ale mam nadz., że w tym roku będzie lepiej...
UsuńCześć Aga:) Trochę Cię nie było:)- no i teraz się wyjaśniło dlaczego:) Dzielna jesteś z malowaniem, fajnie mieć takie kolorki na ścianach jakie się lubi, zaraz człowiekowi przyjemniej w domu:) Dzięki za wycieczkę do Dortmundu - fajny klimat świąteczny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Anex, dzięki! Dzielna to za duzo powiedziane, zwłaszcza, jak przychodziło do malowania trzeciej warstwy, hehe. Jak ja miałam wtedy dość! :-)) Ale trudno, rozgrzebałam, to trzeba było skończyć :-))
UsuńPozdrowienia!
Ciepło i przytulnie u Ciebie
OdpowiedzUsuńOsobiście zadowoliłam się naszym Wrocławskim jarmarkiem ale gdyby tylko były powrotne bilety w ten sam dzień to już leciałabym do Paryża :)
Iga, zdaje sie, ze u Ani scraperki czytałam o jarmarku wrocławskim :-) fajnie macie! u nas tylko kilka budek ;-)
UsuńParyz, mówisz? ach!
Jak podoba Ci się kalendarz Pawlikowskiej ?
OdpowiedzUsuńPiękna ta Wasza wyprawa w poszukiwaniu świątecznego nastroju :-) A zdjęcie z kroplami rosy przypominającymi małe kryształki przepiękne :-)
Dag, kalendarz fajny, optymistyczny, w moim klimacie :-) Lubię Pawlikowską :-)
Usuńdziękuję za miłe słowa!
Już powoli zaczynałam się martwić, co z Tobą się dzieje...
OdpowiedzUsuńTY w tym czasie zrobiłaś tyle fantastycznej roboty.
Przemalowałaś mieszkanie i odbyłaś jednodniową podróż do Dortmundu.
Agnieszko, jak zwykle cudowna relacja. Tym razem z jarmarku adwentowego.
Wiem, że przeżywałaś nastrojową, świąteczną atmosferę. Robi wrażenie.
Byłam na takim Jarmarku w 2009 roku w Kolonii.
Do tej pory miło wspominam.
Serdecznie dziękuję za pamięć.
Moc uścisków!!!!
Łucjo, ojej :-) Ty zawsze masz tyle ciepłych słów dla mnie :-)
UsuńKoloński jarmark tez musiał byc piękny :-) Masz moze jakieś zdjęcia?
Pozdrawiam Cię ciepło i dziękuję.
Uściski!
Agnieszka, Ty to chyba na miejscu za długo nie usiedzisz?
OdpowiedzUsuńMigawki z Twojego mieszkania cudne! A powiesz, skąd masz siedzisko na krześle, chodzi mi o tkaninę?:-))))
No i kolejny jednodniowy wypad do naszych sąsiadów:-))) Tradycja?
Piękne zdjęcia, i z domu, i z jarmarku, aż trudno wybrać naj!
PS Zenit w użyciu?
PS#2 zasypałam Cię pytaniami, ale to chyba dlatego, że tak obszerny wpis:-)
Heidi, hehe
UsuńNo nie usiedzę :-))))))
ale to tez chyba po części jest spowodowane moim przymusowym urlopem wych. ... tak myślę...
czasem człowiek musi uciec, inaczej się udusi ;-))
dziękuję za miłe słowa :-))
to siedzisko w babuszki (o to pytasz, tak?) to dość duza poducha, kupiona w Leroy Merlin, za jakieś 20 zł :-))
A Dortmund głownie dlatego, ze z Katowic na 1 dzień mozna polecieć właśnie tam albo do Londynu :-) zazdroszczę Warszawiakom Modlina! ;-) Mają tam więcej kierunków :-) Ale tez muszę przyznac, ze polubiłam Dortmund. Tym razem odkryłam fajne parki, no i mam ochotę na muzea browaru i historii naturalnej, podobno są świetne. Tak, ze pewnie jeszcze się tam wybierzemy i rzeczywiście stanie się to naszą tradycją :DD
W zenicie mam film i boję się go wyjąć :-D
Uściski!!
Fajnie, że jesteś z powrotem Pracusiu :) Pracowity miałaś czas, no i wyjazdowy. Zagłębie Ruhry w listopadzie chyba, jak dla mnie, jest najsmutniejsze. Zawieszone między czasami. A co do świątecznych targów ;), to i do Dortmundu i do naszego miasta przyjeżdżają tysiące ... Holenderów ;) Organizowane są całe wycieczki, tylko, żeby oglądnąć jarmarki. Nawet szyldy są w ich jezyku na ten czas.
OdpowiedzUsuńJa atmosfery świątecznej jeszcze nie czuję.
Pozdrawiam serdecznie.
O.
Obiezyswiatko, jak fajnie, ze zajrzałaś, bo ja ni diabła nie mogę z tabletu wysłać u Ciebie komentarza ;-)) A raczej, nie mogę przejść blokady, tam coś trzeba poprzeciągać, no i nie da się, lata mi wszystko, cała strona ;-) Muszę się przesiąść na inny komp. A chciałam Ci napisać, ze Twoje zagadki adwentowe są genialne! Dzięki za to!
UsuńHolendrzy, mówisz? Nie wiedziałam :-))) Widocznie tez nie mają swoich jarmarków, hih ;-) Od nas tez jezdzą wycieczki :D
Przypuszczam, ze listopadowy klimat u Was podobny, jak na Śląsku. Ja ostatnio byłam w Katowicach i się załamałam. Będzie o tym post, pewnie następny ;-))
Pozdrowienia!
Agnieszko, tak, sąsiedzi z zagranicy zaglądają masowo :), ale fajnie, jest tak międzynarodowo. Holendrzy bardzo lubię te jarmarki, ja tu mieszkam od kilku lat dopiero, ale z opowiadań wiem, że tak było zawsze ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podobają zagadki :) Jeśli znajdziesz czas, ochotę i możliwość, to zapraszam. Jako nagroda będzie chwała i sława :)
Oj tak, to takie utrudnienie przy komentarzach, bo miałam ogromny napływ spamu, po 500 komentarzy dziennie. Nie nadążałam z przeglądaniem. Sama nie cierpię takich obostrzeń, ale wprowadziłam na chwilę (chyba do Świąt), żeby się maszynom znudziło spamowanie u mnie. Wiem, że to taki tymczasowy atak. Przepraszam za to captchę.
Na post o Katowicach się cieszę :)
O.
Nooo, nie zamierzam pominąć żadnej zagadki ;-) potraktowalam temat ambicjonalnie :-D
UsuńCo do weryfikacji przy komentarzach, doskonale rozumiem. A ta z przeciaganymi obrazkami nie jest uciążliwa, tyle, że u mnie nie działa, więc będę musiała przeprosić się z moim starym lapkiem bez baterii :-D:-D to nie problem! Lepsze obrazki, niż wpisywanie trudnych do rozszyfrowania literek :-D czasem trzeba kilka razy próbować, zanim się trafi ;-)
Agnieszko, ale ja Ci dziękuję za tę uwagę. Nie sprawdzałam na tablecie, czy to działa. Teraz już wiem, że nie. Do Świąt zostawię, bo nie mam głowy do szukania innych captchy (tak właśnie, ja mam ciągle kłopoty z rozszyfrowaniem niektórych captchy;)), a potem wyłączę. A jeśli ciągle będą ataki, to muszę pomysleć nad czymś innym.
UsuńDobrej zabawy przy zagadkach!
O.
nie ma Cię, nie ma i w końcu wracasz i to z przytupem ;D
OdpowiedzUsuńsuper fotorelacja jak zawsze okraszona słowami Twoimi miłymi w czytaniu ;)
to prawda wrocławski jarmark spory, ale i tak mi się wydaje że te niemieckie to taka jarmarczność świąteczna w najczystej postaci ;)
pozdrowienia !
Ptacha, prawda? to takie jarmarki w czystej postaci ;-)) Chociaz podobno ten wiedeński nie ma sobie równych :-)
UsuńPozdrowienia!
ale śliczne zdjęcia nam pokazujesz:)))
OdpowiedzUsuńno ni mogę się napatrzeć na to wszystko!
też ostatnio u mnie było o wrocławskim jarmarku...:)
pięknie tam.
uścisków moc
Aniu, tak, czytałam, nawet napisałam o tym komuś powyzej :-))) Super relacja!
Usuńuściski!
Jesteś dzielna dziewczyna z tym malowaniem. Ja tez kiedyś odnowiłam kuchnię, sypialnię i jeszcze pokój córki i od tamtego czasu powiedziałam: NIGDY WIĘCEJ :D. Satysfakcja fantastyczna ale tak się trzeba narobić dlatego wiem co to znaczy i gratuluję. Aleee dzialo się u Ciebie !! Z przyjemnością Cie odwiedziłam. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńJoanna, Ty mi nawet nie mów :-))) w pewnym momencie myslałam, ze mi ręce odpadną i plecy się złamią ;-))) kazdą ścianę trzeba było malowac po 3 razy, masakra ;-)))
Usuńdziękuję za miłe słowa :-))))
ale Cię dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo nie było!
OdpowiedzUsuńlisty gończe słać chciałam :)
masz racje ja tez jako dziecko święta przeżywałam inaczej ... czekało się na coś wielkiego :)
OdpowiedzUsuńjednak te wszystkie gadzety bardzo mi się podobaja! moze i ja dziś wybiorę się na jarmark świąteczny ponoć jest w centrum :)
Pozdrawiam
Agga
Dobrze, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńGaleria jeszcze bardziej wpędziła mnie w nastrój przedświąteczny :)) Buziaki :*
Ty to dopiero pięknie jarmarki obfotografowałaś :), co by nie było, u nas roraty na 17 :), a jaki ten czas oczekiwania będzie czy bardziej komercyjny czy refleksyjny zależy do nas :) (osobiście wybieram złoty środek, choć na komercję nie bardzo mnie stać ;)
OdpowiedzUsuńCzuć ten niesamowity świąteczny nastrój :)
OdpowiedzUsuńCześć Agnieszko, jutro wyślę korale, ale muszę mieć jakiś adres :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam jarmarki świąteczne :)))
OdpowiedzUsuń